wtorek, 8 grudnia 2015

Riders on the ShitStorm


Serwus!

Trochę mnie tu nie było za co chciałbym przeprosić wszystkich wiernych czytelników questow pobocznych. Powodem absencji była konieczność zmierzenia się z Questem Głównym jaki postawił przede mną los - zmianą pracy. Jak wszyscy wiemy, adaptacja do nowego otoczenia bywa trudna i energochłonna. Nikogo nie znasz, musisz się ładnie ubierać, a co najgorsze nie możesz bezkarnie śmieszkować, jeśli nie chcesz dostać łatki nadpobudliwego pajaca. Kilka dobrych rad na ten temat znajdziesz na blogu Blogabella, zapraszam do lektury artykułu: Jak zostać zaakceptowanym w nowej grupie ludzi?



Ale dziś nie o tym. Chciałem Wam opowiedzieć o kolejnej dużej zmianie. Niedawno się przeprowadziłem, a każdy kto widział film Symetria wie, że  proces translokacji nie zawsze przebiega łatwo i przyjemnie. Jeśli nie chcesz w oczach współmieszkańców zostać tzw "frajerem z wolności" musisz dopasować się do panujących reguł...


Dość szybko dowiedziałem się, że nasza "wspólnota lokatorów" ma skrzynkę gmailową, która w założeniu miała służyć rozwojowi ''dobrosąsiedzkiej współpracy". Ochoczo się do niej zapisałem, mając nadzieję, że sąsiedzi okażą się spoko mordeczkami i będziemy mogli ustawiać się na piłkę, grilla, pożyczać sobie cukier i wymieniać się karteczkami. Niestety, moje idylliczne wizje szybko legły w gruzach. Okazało się, że zdecydowana większość mieszkańców mojego nowego osiedla to sfrustrowani emeryci przed czterdziestką. Mają dużo wolnego czasu i jeszcze więcej zapału do ścigania zbrodni przeciwko prestiżowi osiedla.

Przynajmniej raz w tygodniu staczana jest wirtualna gównobitwa, a pretekstem zawsze jest jeden z tzw. problemów pierwszego świata: ktoś nie trafił papierkiem do kosza, ktoś nie spał po 22:00, ktoś odważył się zaprosić znajomych i rozmawiać z nimi przy otwartym oknie.

Jest mi niezwykle ciężko oddać w mowie zależnej styl tych wypowiedzi, dlatego postanowiłem podzielić sie z Wami kilkoma screenami.

Przedstawiam Wam pierwszy akord shitstormu:

Psy srają! Litości!

Jak widzimy rycerz zakonu mentalnych 3 pasków i buraczanej buławy posługuję sie niewyszukanym językiem,a  swoje poczucie wyższości nad współrozmowcami buduje na zasadzie opozycji miasto - wieś. Zresztą ten argument jest jednym z najpopularniejszych podczas cotygodniowych gównoburz.

By uniknąć zarzutów o stronniczość i stosowanie Lisich technik manipulacji wrzucam od razu odpowiedź drugiej strony:
A Wy, czytelnicy, skąd przybywacie?

Jak widzimy argumentacja jest taka sama. Mieszkańcy Paryża Północy, obrońcy przedmurza cywilizacji zachodnioeuropejskiej VS wiejskie głupki, które na śniadanie piją sypaną, a nie podwójną macchiato z jagodami importowanymi z Fidżi.

Mój organizm długo nie radził sobie z zaistniałą sytuacją. Głęboki szok stopniowo przechodził poczucie zażenowania, dopiero po 2 miesiącach jestem w stanie spojrzeć na sąsiedzką korespondencję chłodnym okiem. Teraz, gdy skończę oglądać sezon ulubionego serialu, by zwalczyć znaną nam wszystkim chandrę, odpalam pocztę i odpływam w krainę przerośniętego ego, fanaberii, w świat młodych wykształconych z dużych ośrodków.

A wyglądam wtedy mniej więcej tak.
Chciałbym być jednak dobrze zrozumiany. Zdaję sobie sprawę że ludzie są różni, mają różne style życia i upodobania. Komuś może przeszkadzać puszczanie głośno muzyki albo psie odchody na trawniku. Jednak swoje pretensje należy wyrażać w sposób kulturalny, bez wycieczek personalnych. Ewentualne konflikty powinno się próbować rozwiązywać polubownie, zwykłą rozmową. No cóż, moi sąsiedzi są innego zdania. Jeden z nich przygotował nawet krótki tutorial:

Można też dzwonić po karetkę - tylko należy zaznaczyć, żeby mieli na wyposażeniu kaftan bezpieczeństwa.

Nie wiem co ci ludzie mają w głowach. Wiem tylko, że wszystkie te rustykalne obelgi są zupełnie nietrafione. Na wsi ludzie znają swoich sąsiadów, na ogół żyją z nimi w zgodzie, łączą ich LUDZKIE relacje. Jeśli pojawia się jakiś problem lub konflikt to próbują go rozwiązać sami, a nie za pośrednictwem smutnych panów spod numeru 997.

Poważnie myślę nad zakupem jakieś trzody chlewnej, pasłbym ją sobie spokojnie na osiedlowym patio, czekając na nadciągajcy shitstorm wszechczasów, a pod nosem powtarzałbym za klasykiem:

Wsi spokojna, wsi wesoła!Który głos twej chwale zdoła?

Serwus!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz